Załapałam się do wspólnego pieczenia..a takie pieczenie to fajna sprawa..Ela zaproponowała brownie ..i wiecie co? ja nigdy nie piekłam i nie jadłam takiego ciasta i nawet nie wiem czy moje brownie jest takie jakie powinno być..ale powiem Wam również, że ciasto zostało szybko zjedzone[ nawet nie zdążyłam robić żadnej polewy ] i nawet usłyszałam..-mamo, dobre ciasto zrobiłaś..Przepis dostałam, ale okazało się, że brakuje mi kilku składników..no , ale cóż...i tak ciasto zrobiłam...zamiast soku z jabłek-dałam wodę i suszone jabłka , a zmniejszyłam trochę ilość daktyli i śliwek..zamiast napoju kakaowego w proszku - dałam śmietankę do kawy i więcej kakao..i dałam czekoladę nadziewaną zamiast deserowej..
Razem ze mną brownie piekły[ jestem ciekawa jak im wyszło to ciasto]:
Ela z bloga Z kartoflanego pola
Sylwia z bloga Pożeraczka
Ewa z bloga Moje Twory Przetwory
Dosia z bloga Dosi Smakołyki
Ewa z bloga Restauracja domowa
Ula z bloga Kulinarny Oliwek
- 50 g suszonych daktyli bez pestek
- 50 g suszonych śliwek bez pestek
- 20 g suszonych jabłek
- 6 łyżek wody
- 4 jajka
- 300 g cukru brązowego
- kilka kropli aromatu waniliowego
- 3 łyżki śmietanki do kawy w proszku
- 3 łyżki kakao prawdziwego
- 175 g mąki
- 100 g posiekanej czekolady nadziewanej
Jaja ubić z cukrem i aromatem waniliowym, dodać owocowe pure. Kakao , śmietankę i make przesiać do miski, dodać do masy płynnej i wymieszać. Dodać posiekana czekoladę i wymieszać Przełożyć do foremki (18x28cm) wyłożonej papierem , wstawić do nagrzanego piekarnika (180°C) i piec 25-30 minut.
Sliwki uprawiane są na plantacji w słonecznej Kalifornii. Są dzięki temu słodkie i soczyste.
Łasuchom dostarczą tak upragnioną przez nich słodycz umożliwiając tym samym ograniczenie wysokokalorycznych czekoladowych łakoci.
Sliwki suszone dają poczucie sytości, przyspieszają przemianę materii i wspomagają trawienie. Sliwki suszone są także składnikami w wielu potrawach mięsnych.
Daktyle są owocami palmy Phoenix zaliczanej do grupy najstarszych drzew owocowych na świecie. Roślinę zaczęto uprawiać już 6000 lat temu na Środkowym Wschodzie, gdzie stanowiła ważne źródło pożywienia. Arabowie po dziś dzień twierdzą, że z daktyla można zrobić tyle produktów, ile jest dni w roku. Prócz surowych owoców spożywa się je tam bowiem w postaci m.in. dżemów, octu, past, chleba czy syropu zwanego miodem daktylowym. Daktylowce zostały zaliczone też do grona 7 podstawowych roślin biblijnych, uchodzących za wyraz łaski Bożej. Sądzi się, że ziemia Kanaan została opisana jako opływająca w mleko i miód z uwagi właśnie na syrop z daktyli, a nie miód pszczeli.
Ciesze sie, ze smakowalo :) Dzieki za wspolne pieczenie.
OdpowiedzUsuńSmakowało..i jeszcze nie raz zrobię..ja też dziękuję...
UsuńMusi byc obłędne! Trzeba będzie kiedys skosztować:)
OdpowiedzUsuńZrób..bo warto..
UsuńWidzę, że też improwizowałaś Bożenko:) Przepis jest wspaniały, ja byłma mile zaskoczona;)
OdpowiedzUsuńDziękuję za wspólne pieczenie! Pozdrawiam!
Jak się nie ma potrzebnych składników..to trza improwizować...a ciasto było pyszne..dzięki za wspólną zabawę..
Usuńno fajne ciacho Ci wyszło :)chyba każda z nas pozmieniała jakoś przepis. dziękuję za wspólne pieczenie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję również..
UsuńDzięki za wspólne pieczenie, ale nie mam na imię Kasia.....
OdpowiedzUsuńJa również dziękuję..a za imię przepraszam, ale tak dostałam od Eli z kartoflanego pola..
UsuńBożenko, dzisiaj poszło jak po maśle i bez dymu:))) dziękuję Ci bardzo za wsparcie i pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńCieszę się , że się udało..pozdrawiam również..
UsuńPiękne ciasta Wam powstały:) Ja niestety się nie wyrobiłam ze składnikami:( wiec nie piekłam:(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Dziękuję..a szkoda, że nie piekłaś..bo ciasto pyszne....
Usuńpięknę ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję..
UsuńSłodziutko wygląda;) aż ślinka cieknie.
OdpowiedzUsuńZ daktylami nazywanymi chlebkiem życia wszystko smakuje pysznie, a Twój przepis zrobił na mnie duże wrażenie. Ciekawe połączenie :)
OdpowiedzUsuń